Wyszukiwanie
Polski
  • English
  • 正體中文
  • 简体中文
  • Deutsch
  • Español
  • Français
  • Magyar
  • 日本語
  • 한국어
  • Монгол хэл
  • Âu Lạc
  • български
  • Bahasa Melayu
  • فارسی
  • Português
  • Română
  • Bahasa Indonesia
  • ไทย
  • العربية
  • Čeština
  • ਪੰਜਾਬੀ
  • Русский
  • తెలుగు లిపి
  • हिन्दी
  • Polski
  • Italiano
  • Wikang Tagalog
  • Українська Мова
  • Inne
  • English
  • 正體中文
  • 简体中文
  • Deutsch
  • Español
  • Français
  • Magyar
  • 日本語
  • 한국어
  • Монгол хэл
  • Âu Lạc
  • български
  • Bahasa Melayu
  • فارسی
  • Português
  • Română
  • Bahasa Indonesia
  • ไทย
  • العربية
  • Čeština
  • ਪੰਜਾਬੀ
  • Русский
  • తెలుగు లిపి
  • हिन्दी
  • Polski
  • Italiano
  • Wikang Tagalog
  • Українська Мова
  • Inne
Tytuł
Transkrypcja
Następnie
 

Supreme Master Ching Hai's Courageous Work for the World, Part 3 of 12, Dec. 15, 2020

Szczegóły
Pobierz Docx
Czytaj więcej

W moim życiu nie ma tajemnic poza tym, że muszę być daleko, aby być sama, być bardziej skupiona na problemach świata i aby zapewnić więcej pokoju i więcej wegańskiej populacji.

Potem, oczywiście, ona wciąż wraca, więc jesteśmy bardziej ostrożni. Zostawiamy długą linę i zawsze mamy kogoś, kto tu jest. Nie puszczamy jej wolno, nawet w ogrodzie, bo ona użyje też drzewo. Wspina się na drzewa i przeskakuje przez płot, jeśli płot jest blisko drzew. Zrobiła tak. Nawet też w Hong Kongu, to samo! A potem, utknęła na zewnątrz płotu i wróciła. „Och! Och! Och! Och!” I wtedy musieliśmy przeciąć płot i ją wypuścić. To jest pies, którego kocham. I to nie jest jeden raz, dwa razy, 10 razy, wielokrotnie, to się nie kończy! (Och.) Nawet zrobili bardzo mocne ogrodzenie z wygiętymi końcami, by nie mogła się wspinać. (Tak.) Ona podkopuje. Zrobili nawet cement, głęboko pod spodem. Nie wiem jak ona to robi! Wspina się na drzewa, cokolwiek robi, ucieka. Ponieważ już zablokowaliśmy wszystkie dziury cementem i dodatkowym płotem, wszystko. A potem ona nie wyszła przez cały ten czas i wszyscy czuli, ci, którzy opiekowali się nimi kiedy wychodziły do dużego ogrodu, żeby mogły pobiegać.

Duży, duży ogród, może nawet jeden akr, więc mogą biegać w górę, w dół, do środka i na zewnątrz, dookoła i robić tam to, co chcą. Odpocząć pod drzewami i krzakiem i chować się, cokolwiek, aż do czasu posiłku, i zawołać je i wychodzą. Druga grupa wychodzi, ta grupa…jest ciężko. Och, gdy one widzą dziewczyny, zawracają. Zawracają! One przychodzą przywitać się i zawracają, uciekają. Więc ktoś zaufany musi przyjść i zabierać je, albo czekać aż one chcą przyjść. A potem założyć na nie linę i zabrać je do domu. Inaczej nie mogą, to nie możliwe z tą panienką. Jeśli puścicie ją wolno, ucieka. Poleci gdzieś, wróci, ale nigdy nie wiadomo Martwiłam się tym wcześniej, ciągle powtarzam, nie spuszczajcie jej. Ale oni czują się już bezpiecznie, bo te wszystkie dziury, wiecie, pod cementem, wszystko jest zablokowane. Ale myślę, że ona to kopała już od dłuższego czasu, czekając na dzień, aby uciec, dwa dni temu. Jeden dzień temu. Przedwczoraj.

Widzicie jak zapominam dni i noce, bo pracuję dzień i noc. Pracuję do późna w nocy i zapominam co, jest co. Jeśli nie mam telefonu, który mi przypomina, co to za dzień lub… jeśli nie mam dokumentów, które wciąż mi przysyłacie każdego dnia do programu, gdzie jest napisane jaki dzień, na jaki program, wtedy nie odróżniłabym dnia od nocy. W porządku, myślę, że ta historia skończona, bo chcę wam tylko wyjaśnić, abyście nie myśleli, że nie daję moim psom ich domu czy ich wygody. Nie, nie! One po prostu lubią być blisko miejsca, gdzie ja pracuję, biurka, one wiedzą, że ja tam pracuję. Sozy leży tam pod nim. Ale cała reszta też rywalizuje ze sobą, kiedy tylko jest pusto, wtedy inny natychmiast zastępuje. Więc, ten drugi musi odpuścić. I wtedy Good Love musi iść i położyć się na podłodze, czy coś.

Teraz wiecie. Tak? (Tak, Mistrzyni.) Na wypadek jeśli myślicie, że ukrywam to przed wami, jakaś tajemnica czy coś. W moim życiu nie ma tajemnic poza tym, że muszę być daleko, aby być sama, być bardziej skupiona na problemach świata i aby zapewnić więcej pokoju i więcej wegańskiej populacji. Rozumiecie mnie? (Tak, Mistrzyni. Dziękujemy, Mistrzyni.) Naprawdę chciałabym być tam z wami, wyjść sobie gdzieś, być wolną jak wszyscy, gdyż nie zawsze jest dobrze być samemu, robić wszystko samemu. Nie jestem tak duża i taka silna. Wiecie, prawda? (Tak.) Przenoszenie mebli to moje ulubione zajęcie, oczywiście, ale nie mogę tego zrobić z łatwością. (Tak, Mistrzyni.) Potrzebuję trochę mięśni. Taki mięsień. Dlatego wcześniej ciągle powtarzałam wam ten dowcip, że potrzebuję męża. Pamiętacie to? (Tak, Mistrzyni.) Ale pamiętajcie też, że to tylko żart. Dobrze? Nie chcę żadnego.

Teraz, to nie jest tylko trzęsienie ziemi, ale zwykle na Tajwanie (Formozie) w ostatnich miesiącach, powinien być okres tajfunów. (Tak.) I przeważnie jest dużo, dużo, dużo i dużo więcej szkód, a w tym roku nic. (Och.) (Tak, Mistrzyni.) Trzęsienie ziemi, też nic. Oczywiście, ludzie byli przerażeni. Bo kto by nie był? (Tak, Mistrzyni.) Tak.

Pamiętam dawno, wiele lat temu, byłam na Tajwanie (Formozie), to znaczy na początku, byłam na Tajwanie (Formozie) i mieszkałam w bardzo wysokim budynku, to znaczy, na czwartym lub piątym piętrze, dawno temu, gdzieś w centrum Tajwanu (Formozy). Jedna z waszych sióstr i braci mają mieszkanie i używają tylko jedną połowę. Pozostałe pokoje były puste. I pozwolili mi tam mieszkać, ponieważ wtedy byłam bez grosza. Nadal jestem, chyba, że chcę użyć pieniędzy, wtedy mogę. Mogę mieć dostęp do jakichś. I też było trzęsienie ziemi, bardzo silne, bardzo silne. I oczywiście nie wiedziałam, bo nie miałam telefonu, nie... bez telewizji, bez gazety, nic w tamtym czasie; byłam prawdziwym mnichem. Jadłam tylko to, co mi dano. A brat i siostra przygotowali to dla mnie. Ja nie potrzebuję dużo, tylko kilka par ubrań i posiłek, i oni to przyrządzali. I pozwolili mi mieszkać w tym pustym mieszkaniu.

Początkowo odmówiłam, bo w tamtym czasie miałam ten, pokój z tyłu świątyni, gdzie daje się popiół zmarłego? (Tak, Mistrzyni.) W tradycji buddyjskiej, ludzie umierają i wyznawcy buddyzmu składają prochy zmarłych… i prochy zmarłych zostawiają w świątyni. Mają specjalne pomieszczenie zbudowane do tych rzeczy. Ponieważ wierzą, że jeśli zmarły słyszy sutrę, którą mnisi codziennie recytują, to wtedy ich dusza zostanie wyzwolona lub pójdzie na wyższy poziom, jeśli jeszcze nie poszła. Więc mieszkałam w tymże pokoju. Dla mnie to w porządku. Zmarli mi nie przeszkadzają, to żywymi powinnam się martwić. Oni w ogóle mi nie przeszkadzają. I bardzo, bardzo prosty, bardzo mały pokój, ale nie aż tak... bardzo ciasny. Mam jedno łóżko i to mi wystarcza; to wszystko, co tam było, a reszta jest dla zmarłych, jakbyście mieszkali na cmentarzu. (Tak, Mistrzyni.) Ale wielkie szczęście, bo to jest pokój - jest dach, są ściany, są drzwi, żeby zamknąć. Jest też łazienka obok. To znaczy zwykła toaleta, pomieszczenie z prysznicem. Można wziąć prysznic nad toaletą. Miałam dużo szczęścia i byłam tam szczęśliwa.

Ale wasza siostra błagała mnie, żebym tam poszła, mówiła, że tak dla mnie lepiej, a także błogosławieństwo dla ich domu, dla ich jeszcze nieużywanego domu. Zatem po jakimś czasie przekonali mnie, więc przeprowadziłam się tam. A potem też ta zmiana diety, bo kiedy mieszkałam w tym pokoju z prochami zmarłych, wkładali to do urny. Wiecie o czym mówię? (Tak.) Wkładali wszystkie prochy do urny, a potem stawiali to tam, z posągami Buddów. Tak więc mieszkamy z Buddą i... ze zmarłymi razem. Oboje nie żyją. I oni mi nie przeszkadzają. A wtedy, kiedy tam byłam, żyłam tylko na sezamie i brązowym ryżu. Sól sezamowa i brązowy ryż. Ale kiedy się przeprowadziłam do tego mieszkania, wróciłam do normalnej diety, bo taką zapewniali. Byłam prosta i jestem prosta, wiecie? Cokolwiek się stanie, w porządku. Przyjmuję to, o ile to nie jest szkodliwe dla mojej praktyki duchowej. I wtedy pewnego razu, inna siostra zaoferowała mi inne mieszkanie. Och, to nie jest to mieszkanie, gdzie było trzęsienie ziemi, właśnie sobie przypomniałam. I jeszcze inne mieszkanie na czwartym lub piątym piętrze... w każdym razie bardzo wysoko, z ruchomymi schodami. Idzie się w górę i w górę, i w dół, czy to korytarz…

I trzęsienie ziemi, tak silne. To musiało być co najmniej 6 stopni (siły). Bo kołysało całym budynkiem (Och!) tam i z powrotem, tam i z powrotem. Och! Nie wiedziałam gdzie uciekać. Więc tylko usiadłam zamiast uciekać, bo było już za późno. To już się działo. (Tak.) I ja byłam chyba sama jedna w tym całym kompleksie. Kompleks składa się z wielu, wielu budynków, dużych, dużych i dość wysokich. To nowe osiedle, nikt się jeszcze nie wprowadził. To dlatego, zaoferowali mi to mieszkanie. Oni też się jeszcze nie wprowadzili. Może to jest ich drugi dom, czy coś. A potem, och w owym czasie, naprawdę zrozumiałam, co znaczy trzęsienie ziemi.

Wcześniej tego nie doświadczyłam. Tylko raz w Kalifornii, ale byłam już w samolocie. Wtedy trzęsienie ziemi nastąpiło pode mną. (Och.) (Och.) Widziałam, bo ten samolot nie był jeszcze zbyt wysoko. I widziałam jak domy i rzeczy ruszały się poniżej. (Och.) To było w Gilroy, w każdym razie widziałam to gdzieś w Kalifornii. I chyba pilot poinformował nas też, że ma miejsce trzęsienie ziemi. Samolot nie był jeszcze wysoko. Wiecie o czym mówię? (Tak, tak, Mistrzyni.) Właśnie wystartował. Och! Więc w porządku. Tajwan (Formoza) ma to często. Tajwan (Formoza) jest na płycie tektonicznej. (Tak.) To jest bardzo długa płyta, a Tajwan (Formoza) jest na jednej części. Więc powinno być tak często. (Tak, Mistrzyni.) Jestem pewna, że cała wyspa się trzęsła. Bo to było bardzo duże. I och, mój Boże.

W porządku. Czy to odpowiada na twoje pytanie? (Tak, Mistrzyni. Dziękuję.) Jakieś inne pytania? Właściwie chciałam przeczytać wam opowieść, ale wtedy wasz brat poinformował mnie na piśmie: „Mamy pytania.” (Och.) Więc powiedziałam, w porządku. Jesteście ważniejsi niż książka. Myślałam, że może w złych czasach, w niezbyt dobrych czasach, przeczytam wam kilka opowieści, żebyście poczuli się bardziej zrelaksowani, dla odmiany. Zmiana jest tak dobra, jak odpoczynek. Tak mówią ludzie. (Tak, Mistrzyni. Dziękujemy.) Ja też, nie jest to tylko dla was. Ponieważ potem będziecie to nadawać i wielu ludzi się ucieszy. (Tak, Mistrzyni.)

Wasze pytanie też jest dobre. Ludzie też skorzystają. Ponieważ oni tak samo chcą zapytać. Może nawet nie wiedzą jak to ująć, albo nie mogą mnie zapytać, bo nie mogą. Ale wy możecie. Rozumiecie? (Tak.) Bo ja bym wiedziała, wtedy poprosiłabym was, i mogę wam odpowiedzieć. I to też jest dobre. Podoba mi się, jak my to robimy. Podoba mi się sposób, w jaki teraz to organizujecie. Że za każdym razem, jeśli chcemy rozmawiać czy jeśli ja chcę z wami pomówić, to zawsze jesteście gotowi. Bo jeśli chcę rozmawiać z uczniami z zewnątrz, lub nawet z zespołem z poza Supreme Master TV, to oni nie zawsze są gotowi. Są wszędzie. (Tak, Mistrzyni.) Może jedna lub dwie osoby. A może grupa kilku osób, ale ja nigdy nie wiem gdzie oni są i nie mam żadnych informacji, takich jak ich telefon, ich skype, ich e-mail. To jest wszystko wasza praca. Wy robicie to lepiej. Ja nigdy nie wiem jak. Tak. Jeśli już odpowiem na wasze pytanie... Wiecie, w ten sposób jest dobrze. Bo wy zawsze jesteście gotowi. (Tak, Mistrzyni.)

Udostępnij
Udostępnij dla
Umieść film
Rozpocznij od
Pobierz
Telefon komórkowy
Telefon komórkowy
iPhone
Android
Oglądaj w przeglądarce mobilnej
GO
GO
Prompt
OK
Aplikacja
Zeskanuj kod QR lub wybierz odpowiedni system telefoniczny do pobrania
iPhone
Android