Szczegóły
Pobierz Docx
Czytaj więcej
W dawnych czasach wielu kapłanów żyło na pustyni. Nie mieli żadnego jedzenia. Jedli tylko suchy chleb i zanurzali go w wodzie, i to wszystko, co jedli. I może trochę daktyli, które było łatwo przechowywać i długo trzymać. […] A ci kapłani i mnisi lub mniszki chcieli po prostu być sami, by modlić się do Boga, by czuć Bożą Miłość i Błogosławieństwo, aby Bóg im błogosławił. Oni chcieli tylko być sam na sam z Bogiem. Nieważne czy byli już bardzo oświeceni, czy nie, szlachetny ideał, wzniosły cel to dotrzeć do Boga, poznać Boga, kochać Go bardziej i być oświeconym pod tym względem. […]
Jeśli naprawdę chcecie jeść tylko raz dziennie lub jeść prosto - warzywa, które nie odczuwają bólu, które wam wymieniłam, nie wszystkie z nich... Nie mam czasu myśleć o zbyt wielu rzeczach. Praca w Supreme Master Television, fizycznie, zajmuje mi dużo czasu. Dużo, dużo - wiele godzin - a robię również inne rzeczy. Nawet fotografia zajmuje wiele, wiele godzin tylko dla was, aby cieszyć się kilkoma sekundami, kilkoma minutami. Mój zespół pracuje bardzo ciężko, a ja oczywiście pracuję razem z nimi. Ale myślę, że ta lista (jedzenie bez bólu), którą wymieniłam dla siebie, jest już wystarczająca, aby przeżyć. To działało. Działa do teraz.A jeśli nie chcecie tego wszystkiego, to możecie sobie jeść brązowy ryż, sezam i jakieś owoce - melony, owoce, które nie czują bólu. Wtedy też będzie w porządku i poczujecie się zadowoleni. Będziecie czuć się lekko, i swobodnie; będziecie szczęśliwi. Ale oczywiście, jeśli jesteście w sytuacji, w której nie macie tego jedzenia, a macie inne, oczywiście wegańskie, to możecie korzystać z kilku z nich. Ale jeśli martwicie się, że nie macie wystarczająco składników odżywczych, to niepotrzebnie się martwicie. Możecie również jeść biały ryż z tymi warzywami i owocami, które wymieniłam, to chociaż ta lista nie jest kompletna, to wystarczy. Mój Boże, nie żyjemy po to, by jeść, jemy po to, by żyć.W dawnych czasach wielu kapłanów żyło na pustyni. Nie mieli żadnego jedzenia. Jedli tylko suchy chleb i zanurzali go w wodzie, i to wszystko, co jedli. I może trochę daktyli, które było łatwo przechowywać i długo trzymać. Przyjmowali zapasy żywności na sześć miesięcy, na tyle, aby przeżyć. A ci kapłani i mnisi lub mniszki chcieli po prostu być sami, by modlić się do Boga, by czuć Bożą Miłość i Błogosławieństwo, aby Bóg im błogosławił. Oni chcieli tylko być sam na sam z Bogiem. Nieważne czy byli już bardzo oświeceni, czy nie, szlachetny ideał, wzniosły cel to dotrzeć do Boga, poznać Boga, kochać Go bardziej i być oświeconym pod tym względem.W Himalajach tak samo, wielu hinduskich mnichów jadło tylko suche pożywienie, które mogli przechowywać w górach - bardzo wysoko, z dala od wszystkiego. Może tylko trochę ryżu i dahl, soczewicę, którą mogli ugotować z odrobiną soli i może jakaś przyprawa, jeśli mieli. Inaczej, to wszystko, z czego żyją. Gdyż w głębokich Himalajach, jak Gaumukh, śnieg pokryje wszystkie drogi i wszelki dostęp na co najmniej sześć miesięcy. Tak więc, przez sześć miesięcy nikt nie jest w stanie dojść do Gaumukh- tak głęboki i wysoki region Himalajów - by dostarczyć żywność czy coś. Być może, niektórzy z tych mnichów również żyją powietrzem, jak breatharianie lub waterianie; łatwiej i prościej im być z daleka od świata, aby cieszyć się błogością Bożą lub kontemplować Boga.Najlepiej by było, gdyby mieli już Mistrza, który przekazał im Metodę Wyzwolenia, a następnie nadal trzymali się z dala od innych, aby mieć łatwiejszy dostęp, łatwiejszą kontemplację. Ale w takim środowisku niewiele robią. A w takim miejscu powietrze jest czyste, energia jest czysta - nie ma żadnych zakłóceń, nie ma ludzi, którzy by tam chodzili, by przynieść jedzenie, czy ich wielbić, zakłócając ich spokój. Dlatego oni chcieli mieszkać tak daleko od tego wszystkiego. Ja też bym tak chciała, ponieważ pamiętam, że kiedy byłam w Himalajach, był to najlepszy czas, jaki miałam. Nigdy nie miałam żadnych problemów. Nigdy o nic się nie martwiłam. Nie myślałam nawet o słowach „spokój” czy „niepokój”. Nie było takiej sytuacji, myślenia, nastawienia czy mentalnego z tym związku. Po prostu żyjecie swoim życiem. Czujecie się tak dobrze. Nie myślicie wcale o niczym innym na tym świecie. Nigdy nie pragniecie niczego więcej na tym świecie.Chociaż nawet w tamtym czasie nie miałam dużo pieniędzy. Mówiłam wam już, że jadłam tylko kilka (wegańskich) chapati dziennie, raz wieczorem, kiedy wracałam do mojej chaty, chaty z błota. I może jedną (wegańską) samosę rano, kiedy przechodziłam obok starszej pani, która robiła takie niebiańskie (wegańskie) samosy, że nigdzie indziej nie smakowały tak dobrze. To było w Rishikesh. Nie była to najwyższa część Himalajów. Trzeba pójść wyżej, do Gaumukh. Wtedy to już ostatni obszar Himalajów, do którego można dotrzeć. A dalej, to nie wiem czy jacyś mnisi lub mniszki by mieszkali. Trudniej się tam dostać. Teraz, tam nie stałam się celowo ascetą. Tak samo jak na odosobnieniu; tak po prostu jest.W tradycji buddyjskiej, kiedy się jest na odosobnieniu przez trzy miesiące każdego roku, trzeba być samemu albo z ludźmi z podobnej społeczności. Nie jecie więcej niż to. Może w czasach Buddy oni mieli więcej jedzenia. Ale w moich czasach, byłam sama na tyłach świątyni, gdzie jest pomieszczenie używane na prochy zmarłych wyznawców buddyzmu. Tam krewni ich zanosili, aby mogli usłyszeć mnichów z przodu - nieco dalej poniżej świątyni - którzy recytowali sutry, aby pomóc im mieć spokój i byli wyzwoleni z piekła lub z jakiejkolwiek niekorzystnej egzystencji. Ja nie miałam żadnych ludzi, aby codziennie przynosili mi jedzenie. Nie chciałam. Oczywiście, mogłam poprosić tamtejszych mnichów, aby pomogli przynosić mi jedzenie, ale nie chciałam. Były pewne osoby, które chciały mnie odwiedzać. Również odmówiłam, z wyjątkiem raz czy dwa razy dla moich uczniów. W tamtym czasie miałam kilku uczniów, i oni przyszli mnie odwiedzić pod koniec, bo przyprowadzili kilka nowych osób na inicjację. Nie chciałam widywać zbyt dużo ludzi. Nie chciałam widzieć nikogo. Dlatego jadłam tylko sezam i brązowy ryż.W pierwszym tygodniu miałam trochę soku pomarańczowego wraz z tym zaopatrzeniem. Ale później nic już nie zostało, więc tylko sezam w proszku, brązowy ryż i sól, oczywiście, lub trochę sosu sojowego. Chyba też trochę sosu sojowego, ale na koniec, tylko sól. Przeżyłam i nie czułam się źle, nie byłam chora ani nic takiego. Wręcz przeciwnie, kiedy wyruszyłam w świat na prośbę tęskniących ludzi, wtedy zaczęłam mieć trochę problemów tu i tam, a czasami nawet prawie śmiertelne. Mogło to być śmiertelne, ale Bóg wciąż chciał, abym żyła, kontynuowała pracę. Może dlatego przeżyłam wiele prób zamachów, wiele stanów medycznych życia i śmierci oraz choroby fizyczne. Ale to nie asceza doprowadziła mnie tu, gdzie jestem, ani w żaden sposób mi nie pomogła. Jest to korzyść, która pozwala być samemu i w ciszy, aby móc kontynuować kontemplację swojej wewnętrznej medytacji i nie być niepokojonym ani rozpraszanym przez jakiekolwiek światowe zakłócenia. To wszystko.Ale ja nie - podkreślam - nie opowiadam się za ascezą jako sposobem, by zmuszać swoje ciało, aby poczuć, że możecie; oczywiście, że możecie. Ale nie próbujcie zmuszać siebie i mieć problemy, dobrze? Chcę wam tylko powiedzieć, że jeśli chcecie mieć mniej posiłków lub mniej kłopotliwego gotowanego jedzenia, to możecie mieć je prostsze. Ale nie zmuszajcie się. Dobrze? Jeśli wasze ciało nie może tego znieść, natychmiast przestańcie i powoli wracajcie do normalności. Nie przeskakujcie nagle z jednej skrajności w drugą - relaksujący styl życia, ale zawsze bądźcie weganami. Nie tylko dlatego, że boicie się karmy, ale głównie dlatego, że nie chcemy krzywdzić żadnych istot.Nawet, zwierzęta istoty - one nie wyglądają jak my, ale to są dusze. Mają w sobie dusze i mają duchowe połączenie z Wszechświatem. Wiele osób-zwierząt wie więcej niż my, ludzie, kiedykolwiek będziemy wiedzieć. One mają wyostrzony zmysł postrzegania rzeczy, które się wydarzą, zanim się jeszcze wydarzą. Mogą przejrzeć was na wylot. Mogą przewidzieć, co będziecie mieli jako problem lub jako wypadek. I próbują was ciągle ostrzegać, ale większość ludzi nie słyszy, co mówią osoby-zwierzęta.Czasami widzicie, jak osoba-zwierzę nagle skacze dookoła was i przeszkadza wam w oglądaniu telewizji, ponieważ ta osoba-zwierzę wie, że ten program przyniesie wam złą karmę, obciążenie, na przykład. Moje osoby-psy wiedzą to. Wiele z nich próbuje mnie zatrzymać wiele razy, ale ponieważ ja muszę pracować, muszę znać świat, aby się nim opiekować, więc muszę się poświęcić. Ale jeśli wy nie musicie, to nie róbcie tego.Nie oglądajcie zbyt dużo światowych programów, zwłaszcza filmów i programów pełnych przemocy. One są dla was bardzo, bardzo złe. One wyczerpują waszą energię. Ciągną was w dół, do niskiego poziomu nawet, jeśli jesteście już na wyższym poziomie. Sprawiają, że chorujecie. Przez nie chorujecie. Zaburzają wasze zdolności mentalne i wszystko zwłaszcza, jeśli je oglądacie nocą, kiedy musicie spać. Jeśli jesteście osobą nocną, lepiej nie nadużywajcie siebie za bardzo - mentalnie, psychicznie, emocjonalnie, pod względem mądrości, bo noc to czas odpoczynku, czas medytacji oraz kontemplacji na wyższe, wznioślejsze wymiary we Wszechświecie, bliżej Nieba, bliżej Boga.Pora nocna to czas negatywnej siły, która błąka się dookoła i zaburza wasz spokój, wysysa waszą energię, nawet namawia was, abyście robili złe rzeczy, tym samym tworząc w konsekwencji złą karmę dla was i/albo dla innych!Photo Caption: Leży nisko, głęboko w lesie, tak skromny, ledwo zauważalny, ale może przetrwać lato i zimę!